sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 2

 Na początku praca sprawiała mi niemałą przyjemność, nie licząc obowiązkowych spotkań z Zayn’em. Potem rozpoczęła się monotonna katorga. Wszystkie wykonywane przeze mnie czynności robiłam automatycznie. Po powrocie do domu ogarniało mnie zmęczenie, a jedyne, na co miałam ochotę to rzucić się w objęcia Morfeusza. Nie nadawałam się dosłownie do niczego. Rosie kilkakrotnie próbowała wyrwać mnie na jakiś wypad ze znajomymi- bezskutecznie. W końcu odpuściła, na, co odetchnęłam z ulgą. Mimo, że ani razu nie miałam najmniejszej ochoty na jakiś wypad do kina i tym podobnych za każdym razem, kiedy jej odmawiałam czułam się źle.
 Bałam się, że w końcu tak oddalę się od niej, że w końcu zostawi mnie jak zepsutą, szmacianą lalkę. Jestem pewna, że mimo wszystko zrozumiałabym jej wybór, ale naprawdę nie chciałam tego. Zawsze, gdy w mojej głowie pojawiały się myśli o tym, że jestem okropną przyjaciółką w stosunku do Rosie ona wysyłała mi wyraźne znaki, że to tylko moja wyobraźnia, a ona ani trochę tak nie uważa. Często dostawałam od niej śmieszne zdjęcia ze spotkań ze znajomymi, wraz z podpisem: „Szkoda, że cię tu nie ma”, dzwoniła i kilka razy, kiedy za sprawą zbawczej kofeiny nadawałam się, choć w małym stopniu do rozmowy odwiedzała mnie.
 Wracając do pracy… Mimo, że popadłam dzięki niej w okropną monotonię nie zrezygnowałabym z niej z dwóch powodów. Po pierwsze i najważniejsze- zarobek, dobrze wiedziałam, że nie mogę żyć cały czas na utrzymaniu rodziny i choć zapewniano mnie kilkakrotnie, że pomaganie mi wyjść z zadłużeń, w jakie nierzadko zdarzało mi się wpadać, to nie problem ja wolałam wybrać bardziej samodzielną drogę.
 Drugim powodem była Violet- najbardziej urocza i przemiła osoba, jaką udało mi się spotkać w całym moim życiu. Blondynka o iście dziecięcych rysach miała zaledwie dziewiętnaście lat i mimo tak młodego wieku podjęła się stażu u swojego dalekiego wujka wyjeżdżając z rodzinnego miasta. Wszystko przez jej ogromne marzenie- pragnęła, bowiem założyć własną fundację charytatywną. Wiedziała, że tylko szczebel po szczebelku uda jej się dojść na szczyt drabiny, jaką była realizacja celu. I mimo łagodnego usposobienia Violet stąpała twardo po ziemi. Przez te wszystkie cechy czyniące dziewczynę wyjątkową udało mi się z nią bez wątpienia zakolegować.
 Pozostała mi do omówienia jedna kwestia, a mianowicie tajemniczy chłopak- tak zwykle nazywałam osobnika płci męskiej o wyjątkowych szaroniebieskich oczach, wyraźnych kościach policzkowych i jasnobrązowej czuprynie.
 Miał w zwyczaju przemykanie przez korytarz i za każdym razem, gdy nasze spojrzenia się spotykały sprawiał, że przez moje ciało przechodził nieprzyjemny dreszcz. Czasami widywałam go siedzącego na jakimś fotelu czytającego książkę lub po prostu tępym wzrokiem wpatrującego się w ścianę. Byłam pewna, że tu nie pracował. W takim razie, co tu robił? Tego chciałam się dowiedzieć, lecz nikt nie był skory udzielić mi informacji na ten temat, a ja bałam się spytać.
*
 Porządkowanie dokumentów należało do jednych z najmniej lubianych przeze mnie czynności, niestety należało również do moich najważniejszych obowiązków. Z grymasem na twarzy przyjęłam stos kartek rzuconych niedbale na moje biurko.
 Papierzyska z niemałym hałasem rozsypały się na moim i tak zabałaganionym miejscem pracy przewracając przy okazji kilka przedmiotów, jednym z nich było czarne pióro toczące się po biurku i po chwili spadającena ziemię. Z westchnieniem pochyliłam się i zaczęłam po omacku szukać go pod stołem.
-Charlotte?- na dźwięk swojego imienia podniosłam automatycznie głowę, czego po chwili pożałowałam.
-Auć.- syknęłam łapiąc się za głowę, jakimś cudem wygramoliłam się spod biurka i usiadłam na obrotowym fotelu jak, gdyby nigdy nic.
 Przede mną stał Zayn trzymając w dłoni plik dokumentów, na jego twarzy widniał parszywy uśmieszek. Posłałam mu niezbyt uprzejme spojrzenie.
-Nie płacę ci za chowaniem się pod biurkiem.-odparł, a ja poczułam jak wszystko we mnie zaczyna wrzeć. Nie wiedząc, czemu, każde słowo, każdy ruch, jaki wykonywał przy mnie Zayn Malik sprawiały, że czułam się, jakbym płonęła żywcem.
-Jeżeli dobrze się orientuję to ty mi w ogóle nie płacisz.- odpowiedziałam na jego zaczepkę. Starałam się, aby mój głos brzmiał jak najbardziej formalnie i beznamiętnie.
-Ale jednym słowem mogę sprawić, że wylecisz stąd na zbity pysk.- syknął przez zaciśnięte zęby,. Na moment ukazała się jego prawdziwa natura. Od chytrego drania do potwora bez serca.
-W, czym mogę pomóc?- spytałam przesłodzonym głosem nijak niepasującym do grymasu na mojej twarzy.
-Skopiuj mi to.- rzucił mi na biurko kolejny plik dokumentów. Miałam ochotę coś mu powiedzieć, ale w porę ugryzłam się w język.
 Złapałam w dłonie papiery i udałam się w stronę drukarki, po chwili biorąc się za kopiowanie zwojów makulatury. Wydawało mi się, że jestem na tyle wiarygodna w totalnym skupianiu się na wykonywaniu tej czynności, że Zayn odpuścił sobie zaczepki skierowanej do mnie. Myliłam się.
-Jak na zołzę masz całkiem niezły tyłek.- odparł, jakby od niechcenia. Wykrzywiłam twarz w grymasie, oraz zacisnęłam ręce na mankietach mojej białej koszuli.
 A ty jak na idiotę odzywasz się stanowczo za często.- pomyślałam, ale nie wypowiedziałam tego na głos.
 Rzuciłam mężczyźnie kartki i sama przystąpiłam do żmudnej i nurzącej pracy, jaką była segregacja pism biurowych.
*
 Wciągnęłam na siebie czarny płaszcz, na szyi zawiązałam czerwony, długi szalik. Po kilku godzinach pracy mogłam w końcu wrócić do domu. Dzisiejszy dzień był wyjątkowy z tego względu, że pierwszy raz mogłam opuścić swoje stanowisko szybciej, niż pozwalał mi na to mój rozkład pracy. Zwykle zostawałam po godzinach.
 Ze względu na szybsze opuszczenie budynku fundacji, oraz posiadania przeze mnie wyjątkowo dobrego humoru postanowiłam spotkać się z Rosie.
 Jakież było jej zdziwienie, gdy to ja zadzwoniłam do niej z propozycją wspólnego wyjścia. Był piątek, a jutro nie pracowałam, więc uznałam, że bezsensu byłoby się ograniczać do zwykłego wyjścia na kawę. Zgodnie stwierdziłyśmy, że wieczorem wyskoczymy do jakiegoś baru zabierając ze sobą najbliższych znajomych.
Tego dnia przepełniała mnie niesamowicie dobra energia. Można powiedzieć, że dosłownie tryskałam nią na prawo i lewo wprawiając innych w dobre samopoczucie.
 Wychodząc z gmachu organizacji charytatywnej pożegnałam się radosnym głosem z Violet siedzącą jak zwykle za ogromnym biurkiem w recepcji.
 I wtedy zauważyłam go. Szedł niczym duch pośród innych postaci przechadzając się swobodnym krokiem wśród przechodniów. W dłoni trzymał do połowy wypalonego papierosa, którego co chwilę podnosił do ust w celu zaciągnięcia się nikotynowym dymem. Na głowę zarzucił kaptur ciemnej bluzy. Jego twarz nie wyrażała emocji.
*
 Weszłyśmy do małego, prawdopodobnie niezbyt znanego baru. W pomieszczeniu znajdowało się tylko kilku mężczyzn popijających piwo. Pięknie, na to liczyłyśmy.
 Niestety z naszej małej grupki udało nam się tylko wyciągnąć kilku znajomych, do których zaliczał się Niall. Należało mu się szczególne wyróżnienie spośród reszty przyjaciół, ponieważ był jedyną osobą łączącą mnie z rodzinnym miastem.
 Wychowaliśmy się razem, choć może powinnam użyć innego słowa. Będąc dziećmi spędzaliśmy razem, każdą chwilę. Można powiedzieć, że nie mieliśmy wyboru. Nasze rodziny przyjaźniły się i często organizowały jakieś wspólne spotkania, więc mimo początkowej niechęci w końcu doszliśmy do porozumienia, dzięki czemu nasza znajomość, która przez długi okres polegała na wzajemnym znoszeniu się w końcu wkroczyła na etap przyjaźni.
 Kiedy wyjechałam kontakt się urwał przerywając cienką nić zwaną porozumieniem. Nie kłóciliśmy się, my w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Mimo, że z tego powodu czułam niemiłe ukłucia w okolicy serca starałam się ignorować. Dlaczego? Chciałam zerwać kontakt z każdą namiastką mojego przeszłego życia, do której zaliczał się oczywiście także Niall.
 Dzień, w którym odzyskałam przyjaciela nie wydawał się być czymś szczególnym. Wracałam z zakupów, gdy wpadłam na niego na ulicy- tak, po prostu. Na początku było nam trudno się otworzyć po tylu latach rozłąki, ale wkrótce Niall stał się znowu Niallem i wszystko wróciło do względnej normy.
 W tej chwili wraz z Rosie i Niallem siadaliśmy przy barze i zamawialiśmy nasze ulubione drinki, po czym, stuknęliśmy o siebie szklanki i wypiliśmy wszystko za jednym razem. Skrzywiłam się wywołując śmiech blondyna. Nigdy nie udało mi się przyzwyczaić do smaku alkoholu, dopiero po trzecim czy czwartym drinku przestawałam się krzywić, co bardzo rozbawiało mojego przyjaciela.
-Nie rżyj- walnęłam go w ramię.
-Rżeć może koń- odpowiedział po chwili pokazując mi język. Bardzo dojrzałe zachowanie ze strony dorosłego mężczyzny.
-Ot, co- odpowiedziałam odwracając się do barmana i zamawiając dla nas następną kolejkę.
 Drzwi do baru otworzyły się wpuszczając do środka powiew wiatru, przez, co delikatnie skuliłam się na krześle. Mimochodem spojrzałam w stronę wejścia. Musiałam kilkakrotnie zamrugać, aby zdać sobie sprawę, że to on.
 Podszedł do barmana i przywitał się z nim przyjaźnie, po czym zamówił drinka siadając obok mnie. Byłam pewna, że Rosie coś do mnie mówiła, ale w tej chwili byłam niewrażliwa na jakiekolwiek bodźce.
 Wpatrywałam się w niego jak w obrazek, nie potrafiłam oderwać od niego oczu. Pierwszy raz widziałam go z tak bliska, co było niesamowitym przeżyciem. Wewnątrz mnie toczyła się istna batalia o to czy to, co w tej chwili właściwie robiłam było poprawne. Nie miałam pojęcia. Czułam jak coś mnie do niego przyciąga, jak mój umysł pragnie wchłonąć jak najwięcej informacji o nim, jak rozkoszuję się jego cudownym i miękkim głosem, jak jego widok sprawia, że kręci mi się w głowie.
 Pokręciłam głową próbując wyrwać się z tego stanu. Nie mogłam zapomnieć, że niebywale przystojny mężczyzna siedzący obok mnie to zupełnie obca mi osoba, którą nie powinnam się w ogóle interesować podczas wspólnego wypadu z przyjaciółmi.
 Z trudem odwróciłam się od niego i wróciłam do tak zwanego świata żywych. Moi przyjaciele spojrzeli na mnie, a na ich twarzy zagościły uśmiechy.
-O, księżniczka się obudziła- Niall parsknął śmiechem.
-Pewnie za sprawą tajemniczego księcia- Rosie uniosła jedną brew do góry, a ja miałam ochotę ich wszystkich pozabijać, zamiast czego na moją twarz wstąpił rumieniec.
 Uznałam, że najlepszą taktyką będzie obrócić ich zaczepki w czysty żart. Nie byłam świadoma tego, że tak bezczelnie i bezprecedensowo wpatrywałam się w nieznajomego, że nawet moi przyjaciele to zauważyli.
-Jedynym księciem, który siedzi przy tym stole jest Niall- na twarzy blondyna zagościł szeroki uśmiech, po chwili zaczął przyznawać mi rację, lecz ja przerwałam mu gestem dłoni- Choć w twoim wypadku bardziej skłaniałabym się do księżniczki.
 Rosie zaśmiała się pod nosem przybijając mi piątkę, a Niall posłał nam tylko wrogie spojrzenie mamrocząc coś pod nosem.
 Zaśmiałam się cicho. Nadal nie potrafiłam zignorować faktu, że on siedzi obok mnie i jest w zasięgu mojej dłoni. Starałam się z całych sił zignorować jego obecność, ale chęć spojrzenia na niego była silniejsza.
Mój wzrok spotkał się z jego niesamowitymi oczami.


Ten rozdział nie mogę uznać za udany. Z powodu przerwy w pisaniu i późniejszym brakiem chęci i pomysłów jest on pisany częściami, co na pewno da się zauważyć w jego jakości. Chciałabym obiecać, że to ostatni raz, ale nie mogę. Wracam po miesięcznej przerwie. Dlaczego? Bo szkoła, brak pomysłów. Trudno mi to wyjaśnić. Po prostu postaram się, aby rozdziały pojawiały się w miarę regularnie, ale nic nie obiecuję. A co do spraw organizacyjnych... Jest tego dosyć dużo. Po pierwsze: nowy szablon w którym jestem, po prostu zakochana i za który jeszcze raz baaardzo dziękuje, choć nie wiem czy autorka szablonu to zobaczy ;D. Po drugie nowe zakładki; bohaterowie, zwiastun (za którego wykonanie również bardzo dziękuję!) i informowani, byłoby miło, gdybyście się z nimi zapoznali. Co do informowanych... Pogubiłam się już z listą osób, których mam informować o nowych rozdziałach, więc jeżeli chcesz być informowanym to napisz komentarz z informację jak mogę się z tobą skontaktować. Tyczy się to także osób, które informowałam dotychczas ;). No, to chyba pozostała mi jedna rzecz do omówienia, a mianowicie mój "pomysł". Pomyślałam o założeniu zakładki/aska na którym moglibyście zadawać mi pytania na temat bloga lub jeżeli chcecie coś wiedzieć o mnie. Co o tym sądzicie? :D Jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność ♥.                 Jeżeli przeczytałeś to zostaw po sobie komentarz. Twoja opinia naprawdę wiele dla mnie znaczy.

 

7 komentarzy:

  1. ten blog to życie dfhjsdhfjk

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypadkiem trafilm na Twoj blog i od dzis kocham przypadki ! :D Swietna robota. Niesamowicie podoba mi sie Twoje ff. Mega mnie zaciekawilo. Dodatkowo naprawde swietnie piszesz,jezykiem,ktory fajnie sie czyta. Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial, bo ciekawi mnie co łaczy Charlotte z Zaynem i kiedy blizej pozna Lou ^^
    Zycze weny w pisaniu u buziaki ;3
    @MakeMyHappy

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej informacji: foreverniallhoranek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa!!! Umieram. Kiedy next? WENY WENY WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. [SPAM] Fanfiction Niall Horan, Miranda Cosgrove, Luke Hemmings Justin Bieber
    Po śmierci Clarke z równoległej klasy grupa przyjaciół postanawia pójść na imprezę. Szybko zaczynają rozumieć, że dręczenie innych nie jest dobrym pomysłem.
    http://murderous-event-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń